środa, 7 grudnia 2011

Drukpa Kunley

4. O TYM, JAK DRUKPA KUNLEY WALCZYŁ Z DEMONAMI BHUTANU
W międzyczasie Drukpa Kunley przybył z Nangkatse, aby odszukać swoją strzałę. Przekroczył przełęcz Phari Tremo-La i zszedł do południowych dolin, prawdziwego schronienia ludzi. Pomiędzy Phari a Paro, przy skale Wodo, napotkał kilku obozujących tam podróżnych, i zapytał, czy może przyłączyć się do nich na noc. Wskazali mu wejście do jaskini. Zanim usnęli, usłyszał ich mamrotanie: "Miej litość nad nami, Panie Demonów Wodo."
Zanim Lama usnął, powiedział do siebie: "Czyż sam mogę być miłosierny?"
W środku nocy obudził go zawzięty demon, którego włosy unosiły się za nim na wietrze.
- Kim jesteś, aby mówić o litości? - domagał się odpowiedzi - Czy posiadasz coś szczególnego?
- Mam to - odrzekł Lama - pokazując demonowi swego twardego jak stal penisa.
- Ach! On ma głowę jak jajko, trzon jak ryba, a podstawę jak świński ryj - wykrzyknął demon - Cóż to za dziwaczna bestia?
- Zaraz ci pokażę, co to za bestia! - rzekł Kunley i wprawił w ruch swój Płomienny Piorun Mądrości.
Uderzył demona w usta, miażdżąc mu zęby; ten czmychnął, ale następnie powrócił z pokojowym nastawieniem umysłu. Lama objaśnił mu Nauki i po daniu zapobiegawczych ślubowań, zobowiązał go do służenia Buddom. Odtąd demon z Wodo nie wyrządzał już szkody podróżnym.
Poniżej Shinkharab (w stronę Paro), Lama udał się do miejsca, o którym wiedział, iż zamieszkiwały je demonice, pożerające ludzkie ciało. Zaczekał pod drzewem i na koniec demonica przystąpiła do niego pod postacią pięknej kobiety.
- Skąd przybywasz? - zapytała.
- Z Tybetu - powiedział jej Lama. - A ty? Gdzie mieszkasz i co tutaj robisz?
- Żyję na przełęczy - wyjaśniła. - Zeszłam w dolinę, aby znaleźć sobie coś do zjedzenia i ubrania.
- Co jesz i w co się odziewasz? - spytał ją Lama.
- Jem ludzkie ciało, a odziewam się w ludzką skórę! - odparła z groźbą.
- Więc odziej się w to! - powiedział Lama, rozwijając swój napletek i okrywając nim dziewczynę. - W przyszłości może cię zmoczyć deszcz w lecie, a w zimie zmrozić lód!
Demonica stała się całkowicie bezradna, zobowiązana przez błogosławieństwo Lamy.
Lama Kunga Legpa zdecydował związać ślubowaniami Demona z Wong Gomsarkha (w rejonie Thlmphu), który groził wyniszczyć jego mieszkańców.
Z ukrytego poniżej doliny, niedostępnego miejsca, ten jadowity Wężowy Demon terroryzował ludzi żyjących na przyrzecznych terenach, porywał ich nocą, aż pozostała tam tylko jedna stara kobieta.
Kunley wkroczył na terytorium demona i położył się, używając swojego łuku, strzał i długiego miecza jako poduszki; obok siebie umieścił naczynie z tsampą, wciągnął brzuch, nieco tsampy rozsmarował na tylniej części ciała, czym pobudził erekcję. Leżąc na plecach, odpoczywał i oczekiwał na demona, który wkrótce nadszedł.
- Adzi! Adzi! - wykrzyknął demon - Cóż to jest? Nigdy nie widziałem czegoś podobnego! Ale może nadaje się to do zjedzenia.
Zawołał głośno na służące mu duchy żywiołów, które natychmiast pojawiły się w nieprawdopodobnej ilości, jak muchy nad zgniłym mięsem. Niektóre z nich myślały, że ciało jest martwe, lecz inne sądziły, że wciąż żyje.
- Lepiej nie jedzmy tego, dopóki nie stwierdzimy, co to właściwie jest - rzekł Diabeł Phuya - Ciało jest ciepłe, więc nie może być martwe; nie oddycha, a zatem nie jest żywe. W naczyniu jest tsampa, więc nie mógł umrzeć z głodu, brzuch ma pusty, nie mógł więc umrzeć z przejedzenia; pod głową trzyma broń, wygląda więc to na nieoczekiwaną śmierć ze strachu. Jego penis jest w ciągłej erekcji, zatem niedawno musiał być jeszcze żywy; w odbytnicy widać robaki, więc nie mógł umrzeć dzisiaj. Cokolwiek to jest, wydaje się być dla nas nieodpowiednie. Powinniśmy go zostawić.
- Cokolwiek zrobimy - powiedział Wężowy Demon - powinniśmy zjeść dzisiaj tę starą kobietę. Spotkamy się pod drzwiami jej domu o zmroku.
Po wyrażeniu zgody na ten plan, demony zniknęły.
Lama wstał i udał się do domu staruszki.
- Jak się miewasz, stara damo? - powitał ją.
- Witam cię - odparła - choć sama jestem w rozpaczy.
- Co się stało? - pocieszał ją Lama - Opowiedz mi o tym.
- Byłam niegdyś bogata - powiedziała - Lecz odkąd żaden Budda, ani Adept nie postawili swej stopy w tej ubogiej, leżącej na uboczu dolinie, demony wpadły w szał i zaczęły porywać ludzi i bydło. Sama nie spodziewam się przeżyć najbliższej nocy. Ty jesteś świętym człowiekiem i nie musisz tutaj pozostać. Odejdź, jeśli możesz, lub zostaniesz za życia zjedzony. Jeśli nie będzie mnie tutaj jutro, będziesz mógł zabrać z domu wszystko, co wartościowe, do utrzymania siebie lub w celu rozdzielenia wśród biednych.
W ten sposób wyraziła swą wolę.
- Nie jest tak źle, jak przypuszczasz - powiedział jej Lama - Zostanę tutaj w nocy z tobą. Czy masz choć trochę czungu?
- Mam, ale drobni bogowie i demony wykradli mu wilgoć - odparła - Nie wiem, czy w ziarnie pozostał jeszcze jakiś smak.
- Przynieś, to zobaczę - powiedział.
Lama pił, kiedy noc zapadła i u drzwi pojawiły się demony.
Załomotały w drzwi, a stara kobieta zaczęła krzyczeć w paroksyzmie strachu.
- Zostań tutaj - nakazał jej Lama - Zajmę się tym.
Schwycił w dłoń swój nabrzmiały penis i wypchnął go przez dziurę w drzwiach, dość dużą na to, aby pomieścić pięść i ten Płomienny Piorun Mądrości wepchnął w rozwarte czerwone usta, wybijając cztery zęby górne i cztery dolne.
- Coś uderzyło mnie w usta - dziko zawył demon i pierzchnął tarasami w dół, do rzeki w dolinie, aż dopadł jaskini zwanej Zwycięską Chorągwią Lwa, gdzie mniszka imieniem Lotosowe Samadhi siedziała w głębokiej medytacji.
- Naldziorma! Coś niesamowitego uderzyło mnie w usta - wrzasnął zdyszany.
- W porządku, gdzie się to zdarzyło i skąd przybyło? - spytała.
- Było to u starej kobiety w domu Gomsarkha. Jakiś dziwny człowiek, ani świecki, ani mnich, uderzył mnie płonącym żelaznym młotkiem - demon z trudem chwytał powietrze.
- Zostałeś uderzony magicznym przyrządem - powiedziała mu mniszka. Ten typ rany nigdy się nie goi. Jeśli w to wątpisz, spójrz.
Podniosła spódnicę i rozwarła nogi. - Tę ranę spowodowała ta sama broń. Nie można jej uleczyć.
Demon włożył tam swój palec i uniósł go do nosa.
- Akha! kha! Ta rana jest zgniła i przypuszczam, że z moją stanie się to samo - jęknął. - Co mam uczynić?
- Posłuchaj mnie, a powiem ci - rzekła mniszka - Wracaj do człowieka, który ci to zrobił, jeszcze tam jest. Nazywa się Drukpa Kunley. Ofiaruj mu swoje życie i ślubuj nigdy nie szkodzić żyjącym stworzeniom. To być może cię wyleczy.
Demon przyjął tę radę i powrócił do domu, gdzie oczekiwał go Lama. Skłonił się przed Lamą i powiedział:
- Jestem do twojej dyspozycji. Ofiaruję ci swoje życie.
Lama położył swój Piorun na głowie demona i wyświęcił go na świeckiego praktykującego, wiążąc go niższymi ślubowaniami. Nadał mu imię Wół-Diabeł i obdarzył go tytułem Strażnika Dharmy. Nawet dziś jest on Mistrzem Gomsarkha i ciągle składa mu się ofiary.
Przechodząc powyżej doliny rzeki Lhangtso, Lama ujrzał przerażającą postać Demonicy Lhadzong, która ukazała mu się odziana w absurdalny, niekonwencjonalny ubiór. Natychmiast wzniósł swój Płomienny Piorun Mądrości do góry, a ona, nie będąc w stanie znieść widoku tej magicznej wieży, zmieniła się w Jadowitego Węża. Lama postawił stopę na jej głowie i zamienił w kamień, który dziś jeszcze można ujrzeć w połowie głównej drogi.