piątek, 25 listopada 2011

Homework

Zadanie domowe cz.1
Słoiczek na krem.

wtorek, 15 listopada 2011

Dharma

Perła mądrości
Źródło ma w prawdzie
Jak dojść do wnętrza
Nie ufać warstwie

Jak mądrość ocalić
W świecie ślepej wiary
Zwątpić w kolory
Początek jest stary

Jak siebie ocalić
Wśród nauk tysięcy
Dać światu blask perły
Szukając czegoś więcej

Świat bez iluzji
Pełen jest cierpienia
Lecz żadna z nich
Tego nie zmienia

Perła mądrości
Kolorowe szkiełko
Mądrość w jej wnętrzu
Na zewnątrz świecidełko

Gdy poznajesz nauki
Myśl czego się uczysz
Czy podważysz słowa
Wszak nie jesteś głupi

Pomyłki wszak czasem
Po to są celowe
By rozróżnić perłę
Od tego co ma w sobie

Dharma zaś uczy korzyści iluzji
Co jest iluzją dla autora - buddy

poniedziałek, 14 listopada 2011

Komentarze

Motto:
Budda uczynił zasadą swojego życia unikanie bezcelowych i niepotrzebnych dyskusji.
Czy jest sens komentowania czegokolwiek w ogólnie dostępnych tabloidach, artykułów i newsów sieciowych periodyków? Kogo interesuje zdanie przeciętnego Kowalskiego sprzed powiedzmy 3 lat na portalu sportowym? Dla kogo był ten post - czy udowadniał piszącemu, że ma na cośkolwiek wpływ i że jego zdanie też się liczy? Z jakim efektem? Czy brak efektu był wart poświęconemu czasowi na komentowanie? Kłótnie o to czy np. produkty Apple są lepsze od Microsoftu? Czy faktycznie nie było efektu... Poza subiektywnym doznaniem satysfakcji z udowodnienia sobie, że ma się coś do powiedzenia? Poza subiektywną wiarą, że moje zdanie się liczy? Czy lepiej zatem milczeć?
Wolter by się na pewno z tym nie zgodził.
Czasem mam wrażenie że każda informacja dochodząca z otoczenia jest ważna, choć interpretacja każdej nie jest zazwyczaj poprawna, choć może dopiero po latach docierają do umysłu pewne prawdy z nią związane. Czasem jest to przypomnienie sobie urywka filmu, książki, wiadomości... Informacji która wydaje się ważna z subiektywnego punktu widzenia w celu dalszego rozwoju lub - nieco bardziej sensownego - wpłynięcia na rzeczywistość. Czasem drobne prawdy są ważne w celu znalezienia większej całości, zaś to co tu się liczy to czas. Czas poświęcony danej kwestii. Czas poświęcony np. na komentarze które mało kto czytuje, może poza zainteresowanymi autorami komentowanych artykułów i wiecznie szukających adwersarzy negaczy postawionych tez, marnujących zarówno czas swój jak i innych na niekreatywne rozważania. Czy lepszy jest iPod czy jakiś inny gadget. Zwłaszcza, gdy w tym samym czasie ktoś gdzieś jest torturowany, umiera z głodu, jest zamykany w więzieniu za jakiś głupawy komentarz w niezbyt odpowiednim towarzystwie.
Po co zatem komentować treści, których autorzy zmienią je co najwyżej odrobinę jeśli zwróci im się uwagę na rażące błędy ortograficzne czy merytoryczne? A i to nie zawsze.
Nie wiedząc nic odkrywać to co dawno odkryte.
W informacyjnym szumie który mnie otacza, dostrzegam tylko to co zostaje wybrane, drobną cząstkę całości, która zniechęca do poszukiwań. Bo już gdzieś to już jest. Więc po co samemu jeszcze poszukiwać? Mentalna starość świadomości zrozumienia. Subiektywna i zwodnicza.
Patrząc w moje "okienko na świat" stwierdziłem, że zbyt łatwo dotknąć oceanu nie dochodząc nawet do źródła w swoim własnym mieście. To mało odkrywcze. Ale czasem łatwiej skomunikować się z osobą na drugim końcu świata, niż z własną rodziną.
No i po co ja to piszę? Miało być o komentarzach.
Komentarzach i urywkach wypowiedzi na które mnóstwo osób marnuje czas wykazując się przed sobą własnym "ja" i starając się w większym lub mniejszym stopniu wpłynąć na innych interlokutorów, czytelników danego artykułu. Widząc jakiś cel - błąd lub prawdę zawartą w tekście z którymi chce się zgodzić lub poróżnić. Zaiste ciekawe czy aproksymując zgody i negacje zawarte w komentarzach do pojedynczego artykułu wynikałoby z nich jak ogólnie wykrój świata widzi dany tekst? Niestety w obecnych czasach trzeba by do tego dodawać poprawki na płatnych kłamców i propagatorów czy to marek czy politycznych opcji.
Jakoś umknął mi cel pisania tego posta...
No tak.
Pozostało smutne, bezcelowe wpatrywanie się w ekran i klawiaturę laptopa przy dźwiękach internetowego radia nadającego cośtam cośtam Vivaldiego.
Jutro trzeba kupić nową "żarówkę energooszczędną" czyli świetlówkę z gwintem E27.
A dziś kolejny dzień samotnego marnotrastwa życia przy jakiejś gierce, filmie czy serialu...
Bez komentarza.